- Tak, Perrie? -odpowiedziałem.
- Jak plan? Cher już jest u twojej kuzynki?
- Tak, wszystko idzie na razie według naszego planu.. -odpowiedziałem zadowolony.
- To świetnie, już niedługo pozbędziemy się tej suki -powiedziała dziewczyna - Odezwę się wieczorem.
Nic nie odpowiedziałem rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni. Wybiegłem z domu i wsiadłem do samochodu.
♥♥♥
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, które wyrwało mnie ze snu. Otworzyłam oczy i przekręciłam się na bok, spojrzałam w stronę drzwi. Podniosłam się na łokciach.
- Proszę -powiedziałam ziewając.
- Hej -do pokoju weszła Ashley, była ładnie ubrana i uczesana, wyglądała jakby gdzieś miała zaraz wyjść.
- Wybierasz się gdzieś? -spytałam przecierając oczy.
- Taaak -odpowiedziała przeciągając - Chciałam ci powiedzieć że idę do pracy, wrócę około 15 -powiedziała kierując się do drzwi - Przepraszam że cie obudziłam, ale nie chciałam wychodzić bez słowa -powiedziała uśmiechając się - Zapomniałabym, jeśli chciałabyś gdzieś wyjść to swoje klucze masz w holu -powiedziała i wyszła z pomieszczenia zostawiając mnie samą.
Gdy dziewczyna trzasnęła drzwiami, opadłam na łóżko i przekręciłam się na bok, naciągnęłam pierzynę na głowę i zasnęłam.
♥♥♥
Obudziłam się, tym razem przeszkodziły mi promienie słońca które świeciły mi w oczy, co bardzo mnie drażniło, przetarłam oczy siadając na łóżku i jak to miałam w zwyczaju rozejrzałam się po pomieszczeniu. Mój wzrok zatrzymał się na zegarku wiszącym na ścianie, który wskazywał 10.40. Wstałam z łóżka, podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie, zapowiadał się słoneczny i ciepły dzień, dlatego postanowiłam założyć coś lekkiego, ruszyłam w stronę szafy, z której wyciągnęłam ubrania. Idąc z przygotowanymi ubraniami i kosmetyczką wyszłam z pokoju, po czym weszłam do łazienki gdzie odbyłam poranną toaletę. Gotowa zeszłam na dół, wchodząc do kuchni usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam w stronę wejścia i otworzyłam drzwi. Przede mną stał Louis, nie przyglądając mu się długo rzuciłam mu się na szyję.
- Lou, gdzie byłeś? -zapytałam jeszcze bardziej wtulając się w chłopaka.
- Tu i tam -mrukną śmiejąc się i odwzajemniając uścisk.

- Obiecuję że następnym razem powiem ci jako pierwszej że wyjeżdżam -powiedziała wchodząc do środka - A co do problemów z kontaktowaniem się ze mną.. - powiedział przerywając - ..mam tu coś dla ciebie -powiedział i wyciągną z kieszeni kurtki niewielkie białe pudełeczko, które mi wręczył.
Zdziwiona wzięłam od niego przedmiot i dokładniej mu się przyjrzałam, otworzyłam pudełko, a moim oczom ukazał się telefon. Uśmiechnęłam się niepewnie.
- Louis, nie.. -zaczęłam ale chłopak mi przerwał.
- Nic nie mów Cher, tylko weź -powiedział uśmiechając się i idąc do kuchni.
- Ale.. nie mogę tego przyjąć -powiedziałam idąc za chłopakiem.
- Możesz, a nawet musisz, nie miałaś wcześniej telefonu, a dzięki temu łatwiej nam będzie się skontaktować w razie moich nagłych wyjazdów -powiedział chłopak ale widząc jak zareagowałam na słowa "nagłych wyjazdów" szybko się poprawił - Oczywiście nagłych wyjazdów, które będą zdarzały się bardzo rzadko -dodał i uśmiechną się.
- Dziękuję -powiedziałam odwzajemniając uśmiech.
- Nie ma za co -powiedział brunet - W telefonie już wszystko masz, rano dałem też chłopakom go żeby mogli ci wpisać swoje numer -dodał po chwili siadając na krzesełku.
- Jeszcze raz dziękuję -powiedziałam uśmiechając się i wyjęłam telefon z pudełka, po czym włączyłam go i odłożyłam na blat na którym opierał się Louis -Nie jesteś głodny? -zapytałam otwierając lodówkę.
- Nie -odpowiedział.
- Jak chcesz -mruknęłam i wyciągnęłam z lodówki jajka, oraz sok pomarańczowy.
Jajka szybko usmażyłam na rozgrzanej patelni, podpiekłam 2 kromki chleba i nalałam sobie do szklanki soku, po czym szybko posprzątałam i usiadłam przy Louisie, który przez cały czas bawił się moim telefonem.
- Na co masz dzisiaj ochotę? -spytała chłopak spoglądając na mnie.
- Hmm? -mruknęłam, popijając sokiem to co przed chwilą miałam w buzi.
- Co chcesz dzisiaj robić? -zapytał.
- Cokolwiek -odpowiedziałam kończąc jedzenie.
- Może pojedziemy do nas? -zapytał odkładając telefon.
- Czemu nie -powiedziałam uśmiechając się i wstałam od stołu zmyłam naczynia i odwróciłam się do chłopaka twarzą -Chodźmy -powiedziałam biorąc telefon i idąc w kierunku wyjścia, Louis poszedł za mną.
Po drodze wzięłam kluczyki, o których wcześniej mówiła mi Ashley, będąc już na zewnątrz zamknęłam dom na klucz i wsiadłam do samochodu bruneta, zatrzaskując drzwiczki Louis ruszył i pojechaliśmy w stronę domu chłopaków.
Siedząc w fotelu i wyglądając przez okno momentalnie ogarnęły mnie myśli. Przeprowadziłam się aby odpocząć trochę od chłopaków, a w szczególności od Louisa i Zayn'a, a teraz jadę z Lou do ich domu, przeklęłam się w myślach za brak stanowczości w tym co postanawiam. Jednak wracając do tego co obiecałam sobie wczoraj, ciężko jest się odciąć od kogoś kto zrobił dla ciebie tyle i mówię tu zarówno o Louisie jak i o Zayn'ie. Jednak sama nie wiem co do nich czuje, obaj są dla mnie ważni, ale który z nich jest ważniejszy? Nie mogę ich obu zwodzić za nos, nie mogę ich wykorzystywać. A nawet jeśli już któregoś wybiorę, to wiążą się tym konsekwencje, po pierwsze nie wiem jak zareaguje ten którego odrzucę, po drugie przebywając w ich towarzystwie narażam się na wrednych dziennikarzy i wścibskie fanki. Znam chłopaków zaledwie 2 tygodnie, a już zauważono moją obecność..
- Cher? Jesteśmy już na miejscu -powiedział brunet, odpędzając ode mnie myśli.
- Ohh.. -mruknęłam próbując odpędzić pozostałe myśli - Louis, możesz poczekać? -zapytałam spoglądając na niego.
- Coś się stało? -zapytał, a ja zauważyłam w jego głosie troskę.
- Może to nic, Niall mówił żebym się tym nie przejmowała, ale nie wiem co ty o tym sądzisz.. -próbowałam dobrać dobrze słowa.
- Mów -zachęcił mnie chłopak.
- Emm.. chodzi o to.. Czy nie przeszkadza ci to że mówią o mnie w mediach i.. no wiesz.. -nie wiedziałam jak dokończyć moją wypowiedź, ale Lou chyba zrozumiał o co mi chodzi.
- Cher, nie przejmuj się tym, na początku może być ciężko, ale nie patrz na to, takie są konsekwencje bycia sławnym zespołem.. -powiedział, a ja wyczułam smutek w jego głosie.
- Czemu nie powiedziałeś mi kiedy się poznaliśmy.. że jesteś sławny? -zapytałam.
- Nie chciałem żebyś traktowała mnie jak sławnego Louisa Tomlinsona, jednego z pięciu członków znanego zespołu. Chciałem żebyś traktowała mnie jak zwykłego chłopaka..
- Rozumiem, Lou -powiedziałam ściskając jego dłoń.
- Cieszę się -powiedział -Czasami media robią się nieznośne, ale damy radę -powiedział odwzajemniając uścisk.
Uśmiechnęłam się do niego i wyszliśmy z samochodu, idąc dobrze mi znaną dróżką doszliśmy do drzwi frontowych i po chwili byliśmy już w środku.
♥♥♥
Beznadziejny? Tak. Wiem, wiem że skoro mi się nie podoba to nie powinnam wstawiać, ale to nie jest tak że on mi się cały nie podoba, bo są momenty, które są naprawdę świetne.
Moje zastrzeżenia do samej siebie? Długość i to że jest dość monotonny. Mam nadzieje że znajdzie się grono ludzi które przeczyta ten rozdział, może komuś się spodoba.. może..
Jeszcze chciałam powiedzieć że przepraszam co do dodawania, ale miałam zabiegany tydzień i nie miałam kiedy wstawić rozdziału. Co do publikowania muszę was zasmucić, ale rozdziały będą pojawiały się w weekendy.